W 1991 roku, pod koniec Pustynnej Burzy, 19-letni szeregowy zwiadowca kawalerii amerykańskiej armii, który właśnie spędził 8 miesięcy na wojnie, siedział na ulicy w Khobar Towers w Arabii Saudyjskiej.
Siedział tam na swojej torbie marynarskiej, otoczony batalionem, przez 4 dni, czekając na przyjazd autobusu, który zabierze go na lotnisko Króla Fahada, aby mógł wrócić do domu. Niestety, ówcześni politycy nigdy nie zaplanowali, jak sprowadzić tak wielu żołnierzy do domu, po zakończeniu wojny, więc brakowało samolotów. Politycy są świetni w mówieniu, ale okropni w działaniu. W końcu przyjechał autobus i zabrał młodego mężczyznę na lotnisko.
Czekające samoloty należały do Tower Air. Właściciel Tower Air zgłosił się na ochotnika, aby jego samoloty i personel sprowadził żołnierzy do domu jedynie za koszt paliwa. Na szczęście młody weteran wrócił do domu w samą porę na weekend wielkanocny 1991 roku i spędził ten czas na uzdrawianiu emocjonalnym, w otoczeniu otaczających go przyjaciół i rodziny.
Tym szeregowym byłem ja.
Właścicielem linii lotniczej – Donald J. Trump.
Dlatego zagłosuję na Trumpa. Lojalność za lojalność, szacunek za szacunek.
Jakieś pytania?